niedziela, 18 maja 2014

Czy umarli są świadomi?

Co miał na myśli Jeszu Pomazaniec, Syn Boży mówiąc:

Mateusza 10:28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w Gehennie.

A mówiąc te słowa:

Jana 11:25,26 Powiedział do niej Jeszu: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?

Jana 6:50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze.

Jeśli połączymy to z tym, co Pan nasz Jeszu mówił o stanie umarłych, (że śpią) a pisałem o tym w poprzednim artykule "Duch jej powrócił" i wówczas się obudziła to stanie się dla nas oczywistym, że umierający w Panu są nadal żywi. Ich ciała wprawdzie zostały doprowadzone do śmierci, ale oni sami, jako dusze są w stanie uśpienia.

Ktoś w tym momencie powoła się na Koheleta (Kaznodziei) 9: 5,10 ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. (…) Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz.

To wszystko jest prawdą i wcale nie zaprzecza słowom Pomazańca Bożego. Przecież człowiek nawet w zwykłym śnie nie wie, co się z nim dzieje a bywa, że w bardzo głębokim to nawet można go kroić np. podczas operacji i on nic nie czuje, co nieznaczny, że jest martwy. W trakcie snu świadomość człowieka jest oderwana od ciała i tego, co dotyczy życia na ziemi. Człowiek znajduje się zupełnie w innym stanie świadomości i dopiero po przebudzeniu wracamy do fizycznej rzeczywistości. Podobnie jest z tym, co postrzegamy, jako śmierć tylko, że sen śmiertelny jest znacznie głębszy i dłuższy.

Nic, więc dziwnego, że ludzie po przebyciu śmierci klinicznej i po powrocie do życia mają jakieś wspomnienia. Nie znaczy to, że przeżyli coś naprawdę, ale mogli tak jak to bywa w snach mieć zwyczajny sen. Jedni mniej a inni bardziej realistyczny. Zamiast nadawać dziwaczne znaczenia słowom Pana o tym, że zmarli nadal żyją tylko, że śpią, zamiast kombinować, naginać i przekręcać jego słowa zaakceptujmy je takimi, jakie są. Pomazaniec tłumaczył wyraźnie, że zmarli śpią i koniec. Nic nie mówił o tym, że przestają istnieć i że są tylko w pamięci Boga. Oni śpią!

Prawidłowo rozumując przesłanie Chrystusa pojmiemy także jego słowa o tym, że jemu wierni nigdy nie umierają a jednocześnie ludzie żyjący, ale nieinteresujący się jego zbawieniem są martwi jeszcze za życia. Sensu nabiera także zakaz kontaktowania się z umarłymi, czyli tak zwane wywoływanie duchów. Tak jak z kimś będącym w głębokim śnie można prowadzić rozmowę, której on nie będzie pamiętał, bo nie jest jej świadom tak też istnieją sposoby wyciągania informacji od umarłych pogrążonych w śmiertelnym śnie. Tylko ze Bóg tego kategorycznie zabrania.

To, co ja robię w tych artykułach to łączę całą wiedzę dostępną z Biblii. Nie neguje żadnego fragmentu Pism tylko podaję takie zrozumienie, które godzi wszystko to, co pisze o stanie po śmierci. Teoretycznie trzeba jednak wziąć pod uwagę także historyczne doniesienia na temat tego, w co wierzyli pierwsi chrześcijanie. Już 50 lat po śmierci ostatniego z apostołów (Jana) wśród chrześcijan panuje przekonanie, że zmarli mają świadomość. Wyraźnie pisze o tym Justyn Męczennik w swojej Apologii, czyli piśmie skierowanym do cesarza w celu wyjaśnienia, jacy są i w co wierzą prześladowani chrześcijanie.

1 Apologia 18:1-3 Gdyby bowiem śmierć polegała tylko na utracie świadomości, byłby to czysty zysk dla wszystkich złoczyńców. Lecz przeciwnie, każdy, kto posiadał świadomość, zachowuje ją i czeka go kara wieczna. Pozwólcie się więc przekonać i uwierzcie, że to jest prawdą. Nekromancja, badanie wnętrzności niewinnych dzieci, wywoływanie dusz ludzkich i ci, których magowie nazywają mającymi sny i sługami, a także praktyki znachorów niech Was przekonają, że po śmierci dusze ludzkie zachowują świadomość.

Jeśli uznamy tekst o stanie umarłych z księgi Kaznodziei (Koheleta) za dosłowny to wiarę Justyna musimy uznać za odstępczą. Czy jest możliwe żeby do tak poważnego odstępstwa doszło zaledwie w 50 lat? Teoretycznie jest to możliwe wystarczy za przykład wziąć wierzenia świadków Jehowy by przekonać się, że poglądy nawet te istotne mogą szybko ulec zmianie. Jednak chcąc być szczerymi badaczami Pisma Świętego musimy wziąć pod uwagę inną możliwość. Otóż istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w tym okresie chrześcijanie nie uznawali księgi Kaznodziei za natchnioną.

Ani Chrystus ani żaden z pisarzy Nowego Testamentu nigdy nie powoływał się na cytaty z tej księgi. Przy bliższym sprawdzeniu okazuje się, że sami żydzi uznali tą księgę za natchnioną około 30 lat przed tym, co pisał Justyn czyli około 120 roku po Chrystusie. To znaczy, że w czasach, kiedy Syn Boży chodził i głosił księga Kaznodziei nie była oficjalnie uznana za świętą. Stało się tak dopiero 90 lat później za sprawą faryzeuszy i uczonych w piśmie a więc grupy, która już raz pomyliła się skazując Mesjasza na śmierć. Bez wątpienia ludzie Ci nie cieszyli się błogosławieństwem Bożym w tym czasie a ich stosunek do naśladowców Chrystusa był delikatnie pisząc wrogi.

Mamy, więc 3 możliwości:

1. Justyn był w błędzie twierdząc, że człowiek po śmierci zachowuje świadomość.

2. Księga Kaznodziei jest w błędzie twierdząc, że człowiek traci świadomość po śmierci.

3. Świadomość człowieka po śmierci jest ograniczona do formy przypominającej świadomość człowieka podczas snu. W stosunku do tego, co dzieje się na świcie zmarły jest całkowicie nieświadom, ale nie jest też całkowicie martwy i ma świadomość człowieka pogrążonego we śnie.
______________________
krzysztof sługa pomazańcowy