„Prawdziwi chrześcijanie wyróżniają się miłością. Dzięki Słowu Bożemu nauczyli się szanować wszystkich ludzi, bez względu na ich pochodzenie. W przeciwieństwie do wyznawców fałszywych religii, którzy często popierają konflikty zbrojne, prawdziwi czciciele Boga nie chcą mieć nic wspólnego z wojną (Micheasza 4:1-4). Chętnie poświęcają swój czas i środki na niesienie drugim pomocy oraz pokrzepienia. Przeczytaj Jana 13:34, 35 i 1 Jana 4:20.” cytat z broszury "Bóg ma dla nas dobrą nowinę", rozdział 10, końcowe myśli.
Są to puste słowa. Każdy, kto zna świadków Jehowy od
wewnątrz wie, że są w ich szeregach lepsi i gorsi. Najczęściej podział ten
idzie po linii zamożności lub inteligencji. Zawsze liczą się wpływy w zborze.
Są też podziały na wrogie, zwalczające się klany. Najczęściej takie grupy
skupiają się wokół braci starszych, którzy są ze sobą skonfliktowani.
Osobiście byłem świadkiem takich walk wewnętrznych, w
których dochodziło nawet do podbierania sobie partnerów małżeńskich. W skrócie wyglądało to tak, że starszy A zalecał się do żony starszego B lub odwrotnie,
czyli że żona starszego B zalecała się do przeciwnika swojego męża. Gdy sprawa
wychodziła na jaw flirtująca żona dostawała od komitetu sądowniczego
tzw. ograniczenia, a przeciwnik jej męża oprócz ograniczeń był zdejmowany z
przywileju starszego. Kiedy za jakiś czas pojawiał się inny starszy i on także
wchodził w konflikt z bratem B - sytuacja znowu się powtarzała i kolejny starszy
tracił przywilej. Działo się to w gronie najgorliwszych świadków Jehowy w tym
zborze.
Jeśli zaś chodzi o niesienie pomocy ludziom znajdującym się w
trudnym położeniu prawdą jest, że taka pomoc ma miejsce, ale
przeważnie dotyczy wielkich kataklizmów i jest ograniczona do świadków Jehowy, którzy w nich ucierpieli.
Bardzo rzadko organizowana jest zwyczajna, codzienna pomoc biednym członkom zboru, którzy nie radzą sobie z biedą i problemami życiowymi. Jeśli się
zdarza to przeważnie dla nowych osób w organizacji.
Osobiście obserwowałem wydarzenia podczas powodzi w roku 1997. Świadkowie
Jehowy z całego świata przysłali do Polski pomoc w formie ubrań, mebli, koców, itp. Starszy,
którego już wcześniej nazwałem B, zwrócił się do mnie o pomoc w przejęciu
jednego z takich magazynów. Twierdził, że bracia, którzy mają ten magazyn „okradają”
go zamiast rozdzielić potrzebującym. Zwrócił się do mnie, ponieważ miałem Żuka
(samochód dostawczy). Rzeczywiście, zabraliśmy towar z innego magazynu, a następnie
zgromadziliśmy go w pomieszczeniach brata B, przy Sali Królestwa, ale na jego
posesji. Kilka osób dostało żywność z tych zapasów (mi także przypadło jakieś salami),
a później magazyn zniknął.
Nikt nikogo o nic nie podejrzewał, ale na Sali Królestwa
mieszkał wówczas pionier. Był wysokim mężczyzną i któregoś dnia stojąc na
werandzie dostrzegł na strychu starszego B jakieś towary. Ponieważ nie było nikogo
w domu, więc podstawił drabinę, by sprawdzić, co tam jest. Znalazł cały magazyn
nie tylko z żywnością, ale także ze środkami czystości zmagazynowanymi na wiele
lat. Tak mniej więcej wygląda gotowość do niesienia pomocy potrzebującym u
świadków Jehowy. Prawda jest, że spora część świadków Jehowy jest uczciwa, ale
do władzy w zborze dostają się często ludzie mający niewłaściwe pobudki. Oczywiście,
tego nie dowiesz się od osoby prowadzącej z Tobą tak zwane „studium Biblii”.
Świadkowie Jehowy, jeśli już pomagają to głównie swoim współwyznawcom,
co nie jest niczym wielkim.
„Bo jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, jaką macie
nagrodę? Czy tego samego nie czynią także poborcy podatkowi? A jeśli
pozdrawiacie tylko swych braci, cóż nadzwyczajnego czynicie? Czy tego samego
nie czynią także ludzie z narodów?” Mateusza 5:46,46
Właśnie tak czynią świadkowie Jehowy. Ich pomoc nie wykracza
poza to, co robią wszyscy, nawet niewierzący. Nie przeszkadza im ten fakt w
chełpieniu się ponad wszelką miarę przyzwoitości.
„W przeciwieństwie do wyznawców fałszywych religii, którzy
często popierają konflikty zbrojne, prawdziwi czciciele Boga nie chcą mieć nic
wspólnego z wojną (Micheasza 4:1-4).”
Z mojej obserwacji wynika, że żadna religia (za wyjątkiem
islamu) nie popiera wojny. Żaden człowiek, za wyjątkiem wyjątkowych sadystów,
nie chce „mieć nic wspólnego z wojną”.
Ale są sytuacje, gdy wojna jest konieczna, a nawet słuszna. Chrystus
wyraźnie zapowiedział, że w innych okolicznościach „słudzy moi walczyliby,
abym nie był wydany Judejczykom” (Jana 18:36). Chrystus mówi, że jego królestwo
nie jest z tego świata, ale wyjaśniał też, że muszą spełnić się proroctwa. To jest
główny powód, dla którego Mesjasz się nie bronił.
Około trzech lat Piotr pobierał nauki od Mistrza, a mimo to
bez wahania wydobył miecz w obronie Syna Bożego, który mu wyjaśnił, że tym
razem musi się poddać:
„Włóż swój miecz z powrotem na jego miejsce, bo
wszyscy, którzy chwycili za miecz, od miecza zginą. A czy myślisz, że
nie mogę się zwrócić do mego Ojca, aby mi w tejże chwili dał więcej niż
dwanaście legionów aniołów? Jakże wtedy spełniłyby się Pisma, że musi się tak
stać? Czyżbym nie miał wypić kielicha, który mi dał Ojciec?” Kompilacja Mateusza
26:52-54 i Jana 11:18
Czegoż to Chrystus uczył apostołów, skoro mieli przy sobie aż
dwa miecze, a Piotr nie zawahał się jednego użyć? W myśl rozumowania, jakie
świadkowie Jehowy przedstawili, to Piotra należałoby uznać za przedstawiciela
fałszywej religii. Oczywiście to absurd, ale do tego prowadzi bezkrytyczne
poddanie się pod argumentację świadków Jehowy. Błędność ich rozumowania można
też wykazać zadając pytanie: czy wypierają się swojego poparcia dla krwawej rzezi
(Objawienie 19:17-21), do jakiej dojdzie podczas Armagedonu? Pismo Święte
nazywa to wojną, a skoro świadkowie Jehowy nie chcą mieć z nią nic wspólnego to
znaczy, że skutków jej też nie chcą konsumować? Dlaczego mieliby czerpać
korzyści z tej wojny skoro przecież nie chcą mieć z nią niż wspólnego, jak nic, to nic. A może jednak z tą wojną wyjątkowo chcą mieć coś wspólnego?
Proroctwo z księgi Micheasza 4:1-4 spełni się, ale po Armagedonie,
kiedy spełni się też proroctwo wypowiedziane przez Jeszu Pomazańca Bożego:
„Szczęśliwi łagodnie usposobieni, gdyż oni odziedziczą
ziemię” Mateusza 5:5
Wówczas to już nie będzie przemocy, ponieważ ludzie
agresywni zginą w Armagedonie, na ziemi zostaną tylko łagodnie usposobieni, a
szatan zostanie uwięziony „żeby już nie wprowadzał w błąd narodów, aż się
skończy tysiąc lat” (Objawienie 20:1-3).
Świadkowie Jehowy na siłę wprowadzając to proroctwo już dziś
wypaczają cały sens obietnic Bożych, po to tylko, by siebie wykreować na
bielszych od bieli.
Jeśli chodzi o wersety z Jana:
"Daję wam nowe przykazanie, żebyście się wzajemnie miłowali;
tak jak ja was umiłowałem, żebyście wy też miłowali się wzajemnie. Po
tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będzie wśród was
miłość” Jana 13:34,35
…po 30 latach bycia świadkiem Jehowy zapewniam Was, że u nich nie znajdziecie miłości ani nawet przyjaźni. Co najwyżej pozory
jednego i drugiego. Tak samo jest z cytatem z listu Jana:
„Jeżeli ktoś twierdzi: ‘Miłuję Boga’, a jednak
nienawidzi swego brata, to jest kłamcą. Bo kto nie miłuje swego brata, którego
widział, nie może miłować Boga, którego nie widział.” 1 Jana 4:20
Przykłady, jakie podałem z własnych obserwacji, w sposób
oczywisty zaprzeczają, by w społeczności świadków Jehowy była prawdziwa miłość. Są
tam tylko pozory miłości. Dochodzi nawet do takich sytuacji, że na co dzień mówi
się po imieniu, ale gdy podchodzi starszy i zaczyna od słów „bracie
Krzysztofie” to już wiesz, że musisz uważać na każde słowo, jakie wypowiesz.
Forma „bracie’ nie ma bowiem nic wspólnego z miłością, jest to forma oficjalna
często używana, gdy pojawiają się zarzuty lub inne krytyczne uwagi. U świadków Jehowy
„bracie” i „siostro” to sposób trzymania kogoś na dystans, a nie dowód miłości,
czyli zupełnie na odwrót niż powinno być.
Mógłbym jeszcze dużo napisać w kontekście 10 rozdziału
broszury „Bóg ma dla nas dobrą nowinę”, ale czy warto pisać o sprawach
oczywistych? Świadkowie Jehowy niczym nie różnią się od innych grup
religijnych. Staje się to bardziej oczywiste dopiero po kilku latach, kiedy to kończy się okres ochronny dla „nowego świadka” i różowe
okulary opadają. Szkoda czasu na coś, co nie opiera się na prawdzie. Świadkowie
Jehowy w bardzo wielu punktach swojej wiary zaprzeczają naukom Pana naszego
Jeszu, stawiając swoje własne interpretacje wyżej.
__________________
krzysztof pomazańcowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz